Pszczoły zazimowały się same

1. Wprowadzamy do pasieki linie pszczół o różnym pochodzeniu, selekcjonowane na        oporność przeciwko warrozie

2. Obserwujemy, które z tych linii mają najmniej warrozy.

3. Rezygnujemy z linii pszczół o największej ilości warrozy.

4. Unasieniamy królowe w punkcie kopulacyjnym, w terenie przesyconym                            wyselekcjonowanymi liniami trutni – non stop co roku.
5. Dzięki punktowi kopulacyjnemu, mamy możliwość hodowli własnych linii pszczół,             bardziej przystosowanych do miejscowych: wody, pyłku i nektaru.

6. Zapewniamy pszczołom warunki zbliżone do ich naturalnych siedlisk w postaci dużej      objętości ula i dużego zapasu pokarmu przez cały sezon.

7. Miód zabieramy pszczołom we wrześniu zostawiając rodzinom pszczelim od 25kg          do 40 kg w zależności od siły rodziny pszczelej.

8. Nie podkarmiamy pszczół, ponieważ karmienie powoduje  zwiększenie aktywności        pszczół do rabunku w momencie osuszenia podkarmiaczek.

9. Nie ingerujemy w gniazdo pszczele przez cały sezon a szczególnie od sierpnia do          marca.

Zamiast dziesiątego przykazania – krótki wniosek.

– Po latach obserwacji, widzimy że spełnienie powyższych warunków, pomaga                  pszczołom żyć ich własnym życiem a nie sprzątaniem bałaganu, który pszczelarz          powoduje układając pszczołom gniazdo według własnego widzi mi się.

Pszczołom gniazd się nie układa, Pszczoły wiedzą jak go sobie skonstruować.               Żaden pszczelarz tego nie wie.

Skutkuje to przede wszystkim wczesnym zapadaniem pszczół w „sen zimowy” i              długim okresem bez czerwiu sięgającym nawet pół roku.

Najlepsze efekty przynoszące nam specjalne zadowolenie, jeśli chodzi o warrozę i          ilości odebranego miodu po sezonie, wykazują wyhodowane przez nas                            linie pszczół – Sahariensis, Monticola, Elgon, Primorski i Buckfast.

Anatolica

W sierpniu i wrześniu ubiegłego roku, w okresie prawie całkowitego braku nektarowego pożytku, przy panujących bardzo wysokich temperaturach rzędu 28 -38 stopni, młode rodziny z matkami pszczelimi Buckfast Anatolica, znalazły sobie pożytek w postaci soków z owoców.

Na początku sierpnia te pszczoły, były na jednym korpusie Langstrotha 3/4 i otrzymały na dennicę korpus z węzą. Widząc zaradność tych pszczół, postanowiliśmy dać im prawie wolną rękę, dokarmiając je jedynie raz na tydzień 1 litrem syropu. Oczekiwaliśmy jednocześnie dobrego czerwienia młodych matek pszczelich jak i odbudowy ramek z węzą w poddanym dolnym korpusie. Węza została odbudowana dostatecznie w większości rodzin pszczelich a w nowych ramkach pojawił się czerw. Ilość przyniesionego sokowego wziątku, przewyższała kilkakrotnie nasze wspomaganie syropem.

Tak wyglądał zasklepiony „sokowy miód”, po uzupełnieniu zapasów zimowych na początku października.

Potwierdziło się powiedzenie Tureckich pszczelarzy, iż „pszczoła Anatolska potrafi znaleźć pożytek nawet na pustyni”.

Obawiając się złej zimowli pszczół na takim pokarmie, usunęliśmy plastry przedstawione na filmie, z około 50 rodzin pszczelich, wstawiając w ich miejsce, plastry przygotowane na innym stanowisku, przez rodziny produkcyjne, nie mające w zasadniczy sposób dostępu do porównywalnego sokowego pożytku. Dla praktyki, w 30 rodzinach pszczelich pozostawiliśmy ten pokarm na zimę, oczywiście dokarmiając dodatkowo syropem cukrowym. Za trzy miesiące – zima, przedwiośnie i nasza praca, pokażą efekty działania natury i pszczelarza.

Natury przymusić nie można, można ją  jedynie próbować prowadzić.