Jak to się robi w Ekwadorze

Walka z warrozą

Amitrazą 12,5% (Taktic) w ilości 4 ml, nasączany jest pasek tektury 3 cm x 22 cm, który jest aplikowany do rodziny pszczelej, obsiadającej korpus Langstrotha standart o ramce 448 mm x 232 mm. Pasek jest umieszczany pomiędzy czerwiem.

Przetrzymywany jest w ulu minimum przez 3 dni.

Nie stosuje się w okresie zbioru nektaru.

 

Jak to się robi w Kanadzie

Pszczelarz polski, który na dzisiejszy dzień, nie jest pewny, że w dostatecznym stopniu walczył z warrozą w ubiegłym roku, może wziąć przykład z filmu. Obawy o matki pszczele są uzasadnione ale proszę pamiętać, że królowa pszczela jest jedynym najsilniejszym i najbardziej odpornym „zjawiskiem” w rodzinie pszczelej.

 

CCD, warroza, matki pszczele część IV

Miesiąc przemyśleń, miesiąc z ciągle zmieniającą się wizją, przedstawienia Wam sposobu ratowania pszczół. Wiele telefonicznych rozmów z pszczelarzami, wiele informacji, nigdy wcześniej nie docierających do mnie. Mój brudnopis, dotyczący tej ostatniej części, która miała służyć pszczołom i pszczelarzom, w walce z warrozą liczy prawie cztery kartki.  – To co robiłem, niekiedy na wyrost, instruktażowo na jesieni, już znacie. Myślę, że doświadczenie, które przed paroma dniami rozpoczęliśmy, pozwoli nam bardziej poznać temat migracji i rozwoju warrozy w rodzinie pszczelej jak również działanie Takticu na matki pszczele i pszczoły.

29 stycznia rozpocząłem monitorowanie warrozy w jedenej z rodzin pszczelich.

Wielka prośba do Wszystkich Was, decydujących się stosować do walki z warrozą, jakiekolwiek i w jakikolwiek sposób, środki chemiczne dostępne w handlu.

Dbajcie przede wszystkim o własne zdrowie i proszę o przetrzeganie przepisów BHP, umieszczonych na opakowaniach.

Wasze zdrowie jest najważniejsze, ważniejsze aniżeli zdrowie pszczół.

Zapraszam do działu „warroza-całoroczne doświadczenie”

 

CCD, warroza, matki pszczele- część III

Ukraina
W tym odcinku mialo być o czym innym ale życie samo pisze scenariusz.
Pszczelarstwo Ukrainy dotknęła warroza i wojna. – Dziwna wojna.
W Doniecku, na całkowicie zniszczonym lotnisku, okrążeni żołnierze ukraińscy nadal trwają. Przeprowadzane są cykliczne zmiany osobowe i zaopatrzeniowe. Rosyjskie oddziały zezwalają na wyjazd i wjazd ukraińskich żołnierzy do oblężonego lotniska, zezwalają na zaprowiantowanie jak również na uzupełnienie zapasów broni i amunicji KBKAK. Większych kalibrów Ukraińcy nawet nie próbują wwozić. Te operacje odbywają się na całkowitym luzie. Potem strzelanina, giną ludzie. W centrum miast ukraińskich widzi się fotografie mężczyzn, w młodym, średnim i zaawansowanym wieku, którzy zginęli podczas konfliktu.

Święta przebiegły w przecudownej ciepłej atmosferze, spokoju, zadumy i delikatniutkiej nadziei. Wnikliwy słuchacz niezliczonych, podkreślam niezliczonych wertepów (odpowiednik naszych kolędników) dzieci, młodzieży i dorosłych, mógł w czasie pięknych występów i śpiewów, wyczuć
bojaźń i lęk. Dzieciaki śpiewaja najpiękniej, nie zdając sobie sprawy z sytuacji, są otwarte, cieszą się niesamowicie, że występuja, że wszyscy  je słuchają. I cały czas w uszach brzmi to świateczne powitanie  na zachodniej Ukrainie – Christos Narodiłsja – Sława Jemu. Czym dalej na wschód tym bardziej nie wiedzą o co chodzi. Nie wiedzą co to kolęda, nie wiedzą co to Święta. Sowieci zrobili swoje.

Na dzisiejszy dzień, pszczelarze ukraińscy zmniejszyli mniej więcej o połowę liczebność rodzin pszczelich. Walczą z warrozą mając dostęp do prawdopodobnie największej ilości leków na świecie.
Większość z nich, powodując się przyzwyczajeniami i wiarą w niezachwainą moc amitrazy stosuje zalecane dawki. Co trzy, cztery lata jesienią, opuszcza tutaj ule coraz więcej rodzin pszczelich. Po Kongresie Apimondii w roku 2013, wielu pszczelarzy ukraińskich, nawiązało kontakty z kolegami z całego świata. Jak sami mówią, najważniejsze są te z sąsiadami. Wiedzą, że w Czechach, Słowacji, w Polsce i innych sąsiednich krajach sytuacja jest podobna. Na Ukrainie, króluje pszczoła karpacka i mieszańce miejscowe. Większość pszczelarzy jest negatywnie nastawiona do pszczoły Buckfast. Najbardziej Ci, którzy jedynie o niej słyszeli. Skąd my to znamy. Matki pszczele Buckfast hodowane są jednak przez coraz większą rzeszę pszczelarzy. Powoli, oficjalnie, pojawiają się najodważniejsi Denis V. Fadeev, Golden Bee Farm a w Rosjii Mikhail Yurievich Dmitrenko. Bez rozgłosu, wielu hodowców sprzedaje matki pszczele Buckfast, po materiale pochodzącym od najlepszych hodowców. Pszczelarze, którzy mają te pszczoły, cieszą się nimi jak dzieci. Są odporniejsze na choroby, przy inteligentnej gospodarce pasiecznej przynoszą więcej miodu. W terenach o obfitych pożytkach począwszy od Odessy aż po Charków, podczas gospodarki wędrownej, prezentują się dużo lepiej od dotychczasowych pszczół. Widać coraz większe zainteresowanie tymi matkami pszczelimi. Dorwałem sie do internetu a tu na poczcie, zamówienie na wszystkie unasiennione Buckfasy do Donieckiej Obłasti. Powalająca charyzma i poszukiwanie lepszych pszczół. Ta „zaraza” Buckfast, dociera teraz do pszczelarza polskiego, ukraińskiego i rosyjskiego. Warroza w jednakowym stopniu, neka rodziny pszczele bez względu na przynależnośc rasową. Wirusy, u nakłutych przez warrozę pszczół dopełniają skalę zniszczenia. Często spotyka się tutaj w dyskusjach, domniemania że jest coś o czym jeszcze nie wiemy i co nam niszczy pszczoły. Jakieś wydumane zagrożenie, które najpierw pojawiło się w USA, z powodu zaniechania przemiennego stosowania amitrazy, taufluwalinatu i kumafosu poprzez Europę Zachodnią na Polsce i Europie Wschodniej kończąc. W Ameryce Południowej z racji posiadania przez tamtejszych pszczelarzy, zafrykanizowanej populacji pszczół, jak również stosowania we właściwych dawkach głównie amitrazy jak i innych naprzemiennie substancji czynnych, problem z warrozą został zepchnięty na peryferie gospodarki pasiecznej.

Wiele lat temu Chiny były importerem miodu. Jak to wygląda dzisiaj wiemy wszyscy. Nawet polscy pszczelarze odczuwają dużą konkurencję ze strony midów Państwa Środka. Sytuacja lubi się jednak zmieniać i jak tak dalej pójdzie to polski miód cieszy sie coraz większym popytem pomimo wzrostu cen, przy drastycznym spadku importu miodu.

Pszczoła wschodnia – Apis Cerana radząca sobie w Chinach z warrozą stała się reliktem, a jej miejsce zajęły początkowo pszczoły włoskie, kraińskie a w ostatnich latach Buckfast. To te ostatnie, jako jedyne są w stanie zebrać należyte ilości miodu z bezkresnych chińskich upraw. Dla przykładu – gryczany chiński miód jest uważany za prawie 100%. Lipowy o przewspaniałym różanym smaku i zapachu lip dalekowschodnich jest rarytasem na całym świecie, osiagając odpowiednie ceny. Porównywalny z naszym lipowym z Warmii i z Mazur, z Dolnego Śląska, z lipowym z Rumunii, Bułgarii i niekiedy z Węgier. Zupełnie inny bukiet ale jakośc porównywałna. Coś w rodzaju miodu manuka i wrzosowego.

Po kilku dyskusjach z pszczelarzami wyłoniło się spostrzeżenie o słabym działaniu leków dostępnych na rynku a wniosek to przede wszystkim brak przemienności w stosowaniu substancjii czynnych.

Nie znaczy, że na Ukrainie nie ma pszczelarzy, którzy nie utrzymuja w swoich pasiekach ciągle tej samej ilości pni. Stosują ogólnie tutaj dostępne leki, starają się maksymalnie jak najczęściej zmieniać substancję aktywną i w razie wystąpienia jakiejkolwiek przerwy pożytkowej, jak najbardziej utrudnić żywot warrozie. Jak mówią, wytrącają ją z tempa rozwoju. Występuje wtedy u warrozy luka w powtarzalności pokoleń. To są zawodowcy, którzy wojna nie wojna, wędrują po pożytkach.

Pszczelarze w Polsce zostali porzuceni na pastwe losu.

Kompletny brak dostepu do leków przeciwko warrozie. Leków zawierajacych różne substancje czynne. Muszą sobie radzić sami. Nie ma co wierzyć, że nagle pojawi się choćby tyle leków na warroze co na Ukrainie. Potrzebne są chociażby jeszcze dwa leki, dla przykładu oparte na kumafosie i taufluwalinacie lub innych bardziej nowoczesnych substancjach. Znając polskie realia, sądzę że juz niedługo pojawi się naprędce dopuszczony lek  a potem znów nastąpi na wiele lat cisza.

O dziwo, na Zachodniej Ukrainie, większość pszczelarzy trzyma się utartego szybkiego historycznego już sposobu zwalczania warrozy, wspaniałym waromorem, stosując dawki amitrazy zalecane na naklejce umieszczonej na pojemniku na roztwór czynny.
Wielu pszczelarzy, stwierdziło to co zauważyłem. Warroza uodporniła się na stosowane do tej pory dawki leków. Każdego w takim momencie ogarnia gorączka, co robić. Co można zrobić, kiedy temperatura w nocy spada do około minus 20 stopni Celsjusza.
Należy wziąć pod uwagę, że pszczoły zimują w różnych typach uli i w różnym stopniu reagują na zmieniające się warunki pogodowe.
Większość  pszczelarzy zawodowych, ma tutaj ule jednościenne bezfelcowe.
Gdy dogrzeje je słońce, można ewentualnie coś zadziałać. W ocieplanych, klepkowych, sytuacja jest trudniejsza choć zawsze mozna znaleźć wyjście z sytuacji.

W Polsce, zalecenia, straszenia, to wolno używać, tego nie wolno używać, bo prawo farmaceutyczne i pranie mózgu pszczelarzom o szkodliwości działania i pozostałościach pestycydów w miodzie i wosku.

Niech tam sobie pszczoły giną, niech producenci odkładów i matek pszczelich pracują na najwyższych obrotach, niechaj producent, wprowadza na rynek nieskuteczne do końca na dzisiejszy czas leki, rozprowadzane za dopłatą poprzez koła pszczelarskie.
Pszczelarz polski spanikowany, zastraszony i ogłupiony bez reszty, artykułami w prasie pszczelarskiej i przede wszystkim skazany, na prawie żaden dostęp, do właściwych leków na dotacje lub bez.

Zupełny brak ambicji ze strony producentów leków dla pszczół, popierany artykułami w prasie pszczelarskiej, linczującymi pszczelarzy, którzy w tym beznadziejstwie, próbują niekiedy ponad własne siły i wiedzę, zapobiec fatalnej sytuacji pszczół w Polsce. Poszukują, błądzą, mają tez i sukcesy.

Wczytując się dokładnie w prawo farmaceutyczne, pszczelarzowi nie wolno używać czystych substancji do walki z warozą. Wszystko co może do tej walki kupić, może sobie używać do woli. To są produkty firmowe, dopuszczone do stosowania na żywych organizmach. Nie ważne, czy to są małpy czy pszczoły.
Za czyste substancje się nie bierzcie, choć w dzisiejszym świecie przy odrobinie pomysłowosci można mieć je szybko u siebie. Mówi o tym nie tylko prawo farmaceutyczne. Mówi ze względu na troskę o bezpieczeństwo i zdrowie człowieka. Niewłaściwe obchodzenie się z czystymi substancjami czynnymi, stosowanymi do produkcji ogólnie dostępnych środków zwalczającyh warrozę a stosowanych w sadownictwie i hodowli innych zwierząt, jest naprawdę niebezpieczne. Nie kombinujcie z czystą amitrazą, taufluwalinatem, chlor i bromfenvinfosem i innymi  podobnymi.

Pszczelarz polski i ukraiński, w trosce o czystość produkcji pszczelej traci pszczoły.
Różnica jest taka. – Polski pszczelarz nie ma nic a nic do wyboru i stosuje to co może zastosować. Biowar i Apiwarol.
Pszczelarz ukraiński mogąc stosować leki z połowy świata, stosuje z reguły w niedostatecznych dawkch amitrazę, ponieważ w Jego podświadomości tkwi przekonanie, że ona się w miodzie nie odkłada.
I to prawda.
Niestety stosuje już za małe dawki.
Potrzeba zastosowania większej dawki amitrazy wystąpiła już w połowie lat 80-tych ubiegłego wieku.
Przepisy dopuszczały takie a nie inne stężenie w stosowanych środkach.
Sadownicy przeciwko przędziorkowi mają mozliwość zmieniać co roku środki ochrony roślin.
Pszczelarz polski nie ma takiej mozliwosci a ukraiński tkwi w przekonaniu, że stosując najbardziej łagodną ze wszystkich substancji amitrazę, będzie ją stosował do końca życia. Nic bardziej mylnego. Poziomy MRL na całym świecie spowodowały uodpornienie się warrozy nie tylko na amitrazę. Bez względu, czy będziemy się trzymać zaleceń, czy zastosujemy dawki dużo większe, do 3 cm3 Takticu na rodzinę obsiadającą korpus gniazdowy Dadanta, ani pszczołom ani matkom pszczelim nic sie nie stanie.. Więcej nie ma sensu podawać, ponieważ wiele razy mniejsze dawki, likwidują odporne na amitrazę osobniki warrozy w 99-100%.

 

CCD, warroza, matki pszczele – część II

W 2014 roku z powodu zmasowanego ataku warrozy ucierpiały nie tylko pasieki amatorskie ale również i zawodowe. Pszczelarze posiadający duże pasieki zmuszeni byli łączyć rodziny pszczele. Hobbyści starający się o jak najmniejszą ingerencję środkami chemicznymi w środowisko ula, chcąc utrzymać stan liczebny pasieki, spotkali się z gwałtownym ubytkiem pszczół, począwszy od sierpnia aż do jesieni.

Jednych i drugich w większości cechowała dbałość o rodziny pszczele oraz wykonywanie zabiegów przeciwko warrozie nawet w dłuższym czasie aniżeli zaleca producent leków. Moim zamiarem będzie przedstawienie metody walki z warrozą jaka jest dostępna dla większości pszczelarzy a jednocześnie nie powoduje skażenia srodowiska ula i nie szkodzi rodzinom i matkom pszczelim. W całej historii obecności warrozy w pasiekach polskich, pszczelarze mieli z reguły do dyspozycji leki, w których substancją czynną jest amitraza. Z jednej strony, wieloletnie badania naukowe stwierdzały zawsze ponad 90% skutecznośc tych leków, z drugiej strony pszczelarze alarmowali o coraz niższej ich skuteczności. W archiwalnych wydaniach miesięcznika „Pszczelarstwo” możemy się spotkać , zarówno z jednymi jak i drugimi opiniami. Amitraza tak jak szybko na świecie została wycofana z zastosowania, tak jeszcze szybciej została przywrócona do łask. Jest jedyną sybstancją podlegającą bardzo szybkiemu rozkładowi. Część pszczelarzy radzi sobie lepiej z warrozą, czy to sprowadzając leki z zagranicy, czy próbując we własnym zakresie stosować substancje czynne z innuch grup chemicznych niż amitraza. Nie każdy niestety ma dostęp do tych leków i zdolności do wyprodukowania własnych.
Już po kilku latach użytkowania dostępnych polskim pszczelarzom leków, zaczęla się tworzyć populacja warrozy odporna na na zaawarte w nich dawki substancji czynnych. Wypszczelanie rodzin pszczelich w 2014 roku na jesieni, było najsilniejsze w porównaniu z trzydziestoletnim okresem, w którym to również co trzy lata nastepował zmasowany atak kleszczy. Mamy do czynienia z coraz większą populacją warrozy odporną na stosowane u nas leki. Nie ma dostępu do leków zawierajacych różne sybstancje czynne. Marzeniem było by aby polski pszczelarz mógł stosować co roku inną substancję czynną przeciwko warrozie w trzyletnim – czteroletnim cyklu. Niestety, na razie nic nie słychać aby sytuacja miała się poprawić. Krótko mówiąc, przez 30 lat powstała w Polsce populacja warrozy odporna na stosowane leki. Bardzo często się zdarza, że pszczelarze stosują naprzemiennie paski i odymianie od sierpnia do późnej jesieni nie widząc spadłej warrozy pod koniec stosowania zabiegów. Nie świadczy to wcale o tym, że została ona zlikwidowana. Ci pszczelarze mogą mieć pasieki w takich miejscach, gdzie nie występuje reinwazja warrozy z sąsiednich niedostataecznie leczonych lub nieleczonych pasiek. Druga grupa pszczelarzy lecząc w ten sam sposób pszczoły, spotyka się z ciągłymi osypami warrozy aż do ustania lotów pszczół z powodu niskich, jesiennych temperatur.
Matki pszczele w rodzinach porażonych warrozą czerwią dopóki się daje. Matki pszczele w rodzinach, w których zabiegi przeprowadzane są z dużą skutecznością, na skutek długich ciepłych jesieni również nie kończą czerwienia we wrześniu. Szczególnie młode matki pszczele i szczegółnie w rodzinach pszczelich z dostępem do pyłku kwiatowego z póżnych pożytków jak nawłoć lub wrzos. W przypadku przedłużającej się jesiennej, ciepłej aury, młode matki pszczele potrafią czerwić do momentu prawie całkowitego zużycia zmagazynowanej pierzgi. Pszczoły rodzące się na jesieni są młodsze wiosną od pszczół, które urodziły się w sierpniu. Takie rodziny pszczele szczególnie narażone są na inwazję warrozy, jeśli tylko w zasiegu lotu pszczół napotkają rodziny słabe, porażone warrozą nie będące się w stanie bronić przed rabusiami. Silne rodziny pszczele, z miodnym pogłowiem pszczół, w okresie bezpożytkowym z reguły bezpardonowo rabują słabeusze, jeśli takowe napotkają w swoim otoczeniu.
Wypszczelanie uli odbywa się w różny sposób. Zdarza się często, że rodzina pszczela opuszcza ul poszukując nowego siedliska. Sprawia w tym momencie wrażenie rójki, co zresztą jest naturalne, jako że podczas podniesienia temperatury zbierających się do odlotu pszczół część warrozy zostaje zrzucona i zostawiona na starym miejscu. Część z tych rodzin ginie bezpowrotnie a część po prostu nalatuje na spotkane na swojej drodze rodziny pszczele i wprasza się do nich bez lub po krótkiej walce. Niekiedy z rabowanych rodzin, w pewnym momencie, pszczoły zaczynają odlatywać razem z rabusuiami do ich rodzin zostawiając matkę pszczelą z garstką pszczół. Te pszczoły, które do ostatka trwają w swoim siedlisku i pomimo słabej siły nie dają się rabować, kończą żywot później, po nastaniu chłodów. Wtedy pszczelarz widzi brak pszczół i pozostawiony zapas pokarmu zimowego oraz niewygryziony czerw plus podziurkowany zasklep. Porażone i niedogrzane pszczoły nie są w stanie się urodzić wysuwając jedynie języczki z komórek. Pszczoły dopóki mogły, oczyszczały komórki pszczele z poczwarek porażonych warrozą.
Co robić aby ustrzec się przed takimi obrazkami. Sprawa nie jest prosta. Najlepiej było by znaleźć dla naszych pszczół takie miejsce gdzie w miarę daleko od niego są inne pasieki. – Ile jest takich miejsc? – Czy występują w nich ciągłe pożytki? – Odpowiedzi na te pytania nie napawają optymizmem. W jakiej sytuacji jest pszczelarstwo wędrowne wykorzystujące pożytki od wierzbowego zaczynając a na wrzosowym kończąc? Podczas tego ostatniego pożytku, z uwagi na duże nasycenie pasiekami terenu poligonów wojskowych przy jednoczesnym największym liczebnie stanie warrozy w rodzinach pszczelich, nietrudno o nabawienie się jej pokażnej ilości, nawet jeśli pszczoły zostały na ten pożytek przewiezione w miarę „czyste”. Niewiele lepiej przedstawia się sytuacja w czasie pożytku faceliowego, lipowego i gryczanego. Pół biedy jeśli te wszystkie pożytki w miarę występują. W razie braku nektarowania roślin, dochodzi do cichych rabunków. Część pszczelarzy chcąc prawidłowo dbać o pszczoły, na późnych pożytkach podkarmia swoje pasieki syropem i w pewnym stopniu pasieki niepodkarmiane.
Jedną z metod przytrzymania pszczół na własnym podwórku w razie braku pożytku, jest stała obecność ciasta cukrowego w podkarmiaczce. Pszczoły jako inteligentmne stworzenia nie starają się rabować a przede wszystkim zużywaja ciasto na własne potrzeby. Należy zapewnić im dostęp do wody. W razie wystąpienia pożytku przestają interesować się ciastem rozpoczynając zbiór nektaru.
Jeżeli nie mamy dostępu do towarowych, późnych pożytków to walkę z warrozą powinniśmy rozpocząć już od trzeciej dekady lipca. Jeśli nie ma nadziei na wystapienie pożytku z nawłoci lub wrzosu to nie ma się na co oglądać i należy rozpocząć leczenie.
Na koniec tej części, przykład z życia wzięty, do przemyślenia dla każdego.

Pod koniec września odwiedził mnie kolega pszczelarz i zdziwiony moim krzątaniem się związanym z wyjazdem do pasiek w terenie spytał. – A co ty jeszcze robisz? Ja już mam pszczoły podkarmione, szęść razy odymiałem Apiwarolem, za piątym i szóstym, warroza już nie spadała na wkładki kontrolne.
Wręczyłem koledze słoiczek Tacticu i zaproponowałem następne odymienie rodzin pszczelich z 2-3 kroplami Takticu na tabletce. Bez większego entuzjazmu pojechał w swoją stronę a ja w swoją.
Na początku grudnia odwiedził mnie i zdał sprawozdanie. Nie mając kroplomierza, wrzucił tabletki do słoiczka, po czym przesuszył na słońcu, jako że nie chciały się spalać i odymił rodziny pszczele. Warroza się posypała. Powtórzył w podobny sposób odymianie na początku listopada i wtedy osypy warrozy były już znikome, poza dwiema rodzinami pszczelimi, w których pojawiło się około 50 i 150 sztuk.
Jesień już minęła, mamy zimę a niedługo przedwiośnie i wiosnę. Jak zatem będziemy postępować, począwszy od pierwszych lotnych dni a być może i wcześniej, aby w rodzinach pszczelich którym warroza nie dała rady, nie rozpoczął się po raz kolejny jej trzyletni cykl rozwojowy? – Co robić aby w roku 2017 nie przeżywać podobnych frustracji jak ubiegłej jesieni ? Jak postepować aby matki pszczele nie czerwiły nadaremnie. – W jaki sposób pozbyć się tej odpornej na leki warrozy?

 

CCD, warroza, matki pszczele – część I

Począwszy od sierpnia, aż po ostatnie grudniowe lotne dni, temat wypszczelania się uli a niekiedy i całych pasiek, spędzał sen z powiek wielu pszczelarzom.

Ściśle z nim powiązane zagadnienia dużej inwazji warrozy a także przedłużającego się, jesiennego czerwienia matek pszczelich, dolewały oliwy do ognia.
W pewnym stopniu, ulgę przyniosły ciepłe grudniowe dni, powodujące radość w oczach pszczelarzy, widzących oblatujące się pszczoły.
Od dawien dawna, panuje przekonanie, że jeśli w Adwent pszczoły mają się dobrze, to również wiosną nie powinno być niemiłych niespodzianek. Czy do końca jest to prawdą, przekonamy się w kwietniu. Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że co złego miało się stać, już się stało. Czy w takim razie wiosną, kiedy ujrzymy nasze pszczoły w dobrej kondycji, będzie można sobie pozwolić na pominięcie monitorowania stanu porażenia rodzin pszczelich przez warrozę?

Rok 2014 był najbardziej ekspansywnym a zarazem ostatnim w trzyletnim cyklu rozwoju warrozy.
Poczyniła ona w pasiekach kolosalne szkody, porównywalne do tych z początku lat osiemdziesiątych, kiedy to zadebiutowała w naszym kraju.
Przyczyn tego stanu rzeczy jest kilka. Pozwolę je sobie wymienić w kolejności od najmniej do najbardziej istotnych.
1. Długa, ciepła zima 2013/2014.
2. Zimowanie nadmiernie ocieplonych, ścieśnionych, słabo wentylowanych rodzin      pszczelich.
3. Sierpniowo – październikowa bardzo silna reinwazja warrozy związana z
brakiem pozytków w 2014 roku.
4. Mało efektywna walka z warrozą w dwóch poprzednich latach a szczególnie w
2013 roku.
5. Stosowanie rokrocznie, przez przeważającą część pszczelarzy, wyłącznie leków
w których substancją czynną jest amitraza.

Dlaczego amitraza, najdoskonalsza z substancji chemicznych stosowanych do walki z warrozą, która nie ma sobie równych, przynosi tyle bólu pszczelarzom i zagładę pszczół?
W jaki sposób postępować już na przedwiośniu i wiosną, aby zarówno w przyszłym roku, jak i w latach następnych, nasze pszczoły mogły pokazać swoje prawdziwe możliwości?

 

Przyszłość naszego pszczelarstwa

Idea poszukiwania gospodarki pasiecznej bez użycia chemii nieorganicznej lub bez jakiejkolwiek jest słuszna.

Aby ją spełnić w jak największym stopniu potrzeba wielu lat pracy i zapewnienia pszczołom odpowiednich siedlisk.
Dee Lusby, Erikowi Osterlundowi i wielu innym na skutek zastosowania metody Bonda zawaliły się pasieki, kiedy poszukiwal pszczoły odpornej na warrozę.  Znalazli odporniejszą pszczołę.

Czy pszczelarza stać na takie posunięcią?

Wielokrotne mieszańce w dużym stopniu są tworzone z pszczół dających sobie w jakimś stopniu radę z warrozą.
W tym kierunku podąża wielu hodowców na całym świecie tworząc grupy wymieniające się materiałem hodowlanym.

Jak na razie nie widzę pszczoły odpornej w dostatecznym stopniu  na warrozę.
Rozrzut w stopniach odporności i higieniczności pomiędzy liniami pszczół występuje  pomimo umożliwienia królowym jak najwiekszej puli genów w trakcie naturalnej kopulacji. Być może ta pula jest jeszcze za mała i potrzebna jest dalsza praca i selekcja
Pojawiła się kolejna nadzieja.
Młode rodziny z domieszką pszczoły afrykańsko-kolumbijskiej po zastosowaniu zabiegów przeciwko warrozie nie wykazały obecności kleszcza. Fakt, że królewny córki unasienniały się już w środku lub późnym latem w dużo bardziej zróżnicowanym środowisku trutni. Czy to efekt młodych rodzin czy inasienniania, okaże się. W tych młodych rodzinach w porównaniu z podobnymi innymi młodymi rodzinami pszczelimi osypu warrozy generalnie nie było. W tych drugich sporadycznie.
Pytanie – przypadki czy czegoś jeszcze nie wiemy. Co się stało z warrozą, którą powinno się zaobserwować w osypie po zabiegu.
Co w trawie piszczy, czas pokaże.
Na dzisiejszy dzień,  z warrozą trzeba walczyć.
Rodziny odporne na warrozę można próbować wyselekcjonować po niewielkich osypach zaobserwowanych w ciągu  2-3 lat.
Nie sądzę aby zabiegi przeciwko warrozie przeszkadzały pszczołom w nabywaniu cech odpornościowych przeciwko warrozie. niektóre z nich takie cechy już posiadają a inne nie.

Metoda Bonda jest słuszną metodą ale musi być w jak najwiekszym stopniu połączona z następnymi elementami:

1.Zapewnienie i obserwacja czerwienia matek pszczelich przez okrągły rok.

2. Wykorzystywanie wczesnych pożytków jak wierzby, sady, mniszek, rzepak ze względu na obfitość występującego w tym czasie nektaru i brak rabunków, jako że rodziny, które nie dały sobie rady z warrozą odeszły w zaświaty. O pestycydach występujących w nektarze tych roślin wspomagająych walkę z warrozą jedynie po cichu wspomnę.

3. Pożytki letnie i późno letnie są już wielkim niebezpieczeństwem ze względu na rozwijającą się populację warrozy.

4. Kto nie chce mieć kłopotów lepiej nich znajdzie odludne miejsca dla swoich kolonii pszczelich na ten czas.

5. Monitorowanie w sezonie środkami ekologicznymi warrozy. Trzeba brać poprawkę, że służą do monitorowania a nie do likwidacji, choć są w pewnym stopniu skuteczne. Być może w przyszłym roku jeden z nich będzie dostępny i u nas. Bioacaricid R5.

Podstawa to pszczoła i z takiego założenia wyszliśmy. Jej trzeba poszukiwać.
To prawda, że z kraińskopodobnych pszczół warroza wieje do wielokrotnych mieszańców i kaukaskich już w sierpniu z racji wcześniejszego u nich zakończenia czerwienia.

Pszczelarze niekiedy próbują „zalać” rodziny pszczele dokarmiając na zimę, przerywając tym samym czerwienie matek pszczelich.
Metodę pracochłonna dla pszczelarza, podkarmiania ciągłego małymi dawkami. – Czy nie można podać jednorazowo 20-30 litrów syropu 3:2 lub 1:1 do obszernego ula i mieć święty spokój z podkarmianiem na zimę. W ulach 2-3 korpusowych stwarzamy pszczołom najlepsze warunki do zimowli zbliżone kształtem do dziupli. Pszczoły lokują przerobiony pokarm zimowy gdzie się da a w miarę wygryzania się czerwiu przenoszą go natychmiast na górę. Matki pszczele w rodzinach pszczelich zazimowanych w ten sposób zakończą czerwienie wtedy kiedy będzie na to pora. Nie można pszczołom przeszkadzać, należy zapewnić jedynie dostateczną ilość pokarmu, jako że przecież wcześniej ograbiliśmy je w dużym stopniu.

Każdy pszczelarz powinien być dobrym obserwatorem swoich pszczół i reagować w jak największym stopniu na zachodzące zjawiska.

Jeśli już wiemy, że wielokrotne mieszańce dużo lepiej radzą sobie z czyszczeniem komórek pszczelich porażonych warrozą aniżeli moje poprzednie pszczoły to w tym kierunku podążamy.
To, że nadal namawiam wszystkich do trzymania ręki na pulsie i walki z warrozą dopóki się da to oznacza tylko jedno. Kiedyś miałem większe problemy z warrozą aniżeli teraz.
Namawiam do zastosowania przeciwko warrozie drastycznych pociągnieć w rodzaju bramek z dywanikami powitalnymi na wylotkach,  po pierwszym wiosennym oblocie ze względu na troskę o pszczelarzy, którzy w miarę należycie walczyli z warrozą i mają silne rodziny najbardziej narażone na wiosenną reinwazje warrozy w 2015 roku.

Chcąc iść dalej wyznaczoną sobie drogą powiekszylismy w naszej hodowli pulę genową do rozmiarów jakie byliśmy w stanie powiększyć.
Poszukiwałem przez kilka lat matek pszczelich, pszczół rasy Buckfast z linii odpornych w jakimś stopniu na warrozę i inne choroby.
Pomimo że słyszę głosy że mamy wszystkie pszczoły i żadne, na podstawie dotychczasowyh spostrzeżeń nadal będę trzymał się tej drogi.
To człowiek rozwlókł warrozę w przyspieszonym tempie po całym świecie.
Nie ma co czekać wielu lat zanim pszczoła się sama z nią zaprzyjaźni.
Powinnością naszą jest zebrać wszystkie siły pszczele i dać pszczole jak najwiekszą możliwość dogadania się z warrozą.

Mamy wielokrotne krzyżówki pszczół prawie z całego świata.
Będziemy je krzyżować w sposób naturalny.

Życzę Wszystkim i sobie powodzenia,
polbart

Gdzie się podziała warroza?

Na pewno pomogła pszczołom długa zima.
Wszystko zależy w jakim rejonie Polski, czy prawidłowo była prowadzona walka z warrozą i czy pszczoły na zimę były ocieplone czy nie.
Jeśli pszczoły nie były ocieplone na zimę i zabiegi przeciwko warrozie były przeprowadzone prawidłowo to teraźniejszy osyp warrozy powinien wahać się licząc od południowo – zachodnich do północno – wschodnich krańców naszego kraju od 100 – 0 sztuk.
Jeśli pszczoły były ocieplone na zimę a zabiegi przeprowadzone nieprawidłowo lub nieefektywnymi środkami i na dodatek nie miały możliwości oblotów lutowo- marcowych to te rodziny pszczele znajdują się już w większości w krainie wiecznych pożytków.
Jeśli u kogoś nie ma różnicy, choćby na bardzo niskich poziomach w tegorocznym jesiennym osypie warrozy w porównaniu z latami ubiegłymi to koniecznie musi zweryfikować swoje podejście do zimowli pszczół.
Krótko mówiąc, zimować trzeba pszczoły jeszcze „zimniej” niż jest zimą.
Warunek – w miarę silne rodziny.
Zeszłoroczna jesień ze względu na wysokie temperatury nie dawała dużego pola do popisu z całkowitym ograniczeniem czerwienia matek pszczelich.
Skutkowały tylko bardzo dobre postępowania w walce z warrozą.
Obecnie mamy zupełnie inną sytuację i przerwanie lub ograniczenie do minimum czerwienia matek pszczelich nie jest trudne, za wyjątkiem matek pszczelich urodzonych w drugiej połowie lata.
Starajmy się nie stwarzać matkom pszczelim żadnych przesłanek do wydłużenia czerwienia, podejmowania czerwienia przez matki pszczele w razie długotrwałych ociepleń w czasie zimy jak i za wczesnego czerwienia.
Na to że warrozy generalnie nie ma, wpływa bardzo wiele czynników, z których niekiedy pszczelarze nie od razu zdają sobie sprawę.
Tak jak znikanie rodzin pszczelich z uli zostało określone zespołem czynników tak również funkcjonowanie zdrowych rodzin pszczelich w ulach jest zespołem wielu czynników.
To nie tylko długa zima przyczyniła się do mniejszej populacji warrozy.
Pszczelarze sami, bez pomocy z zewnątrz radzą sobie z nią coraz lepiej a zmieniające się pszczoły które posiadają, mając podwyższoną inteligencję i dar przystosowywania się do zmieniających się warunków, zaczynaja sobie z nią radzić w coraz większym stopniu.
Z pewnością jeszcze mało kto widzi te zjawiska ale tak jest.
Uszkadzanie odnóży warrozie, nagłe przerwy w czerwieniu matek pszczelich i jego wznowienie, czyszczenie komórek z czerwiem porażonym warrozą powoduje, że wielu z nas jest zdziwionych małymi osypami warrozy, bez względu na zastosowane metody jej zwalczania.
Jeśli będziemy dalej uparcie stwarzać pszczołom podstawy do naturalnego bytowania w ramach prawidłowego funkcjonowania gospodarki pasiecznej, to tematów o warrozie będzie coraz mniej, co z pewnością każdy wnikliwy obserwator już zauważył.

Bayer – Baywarol

BAYER
Ta firma jest w dużej mierze odpowiedzialna za ginięcie pszczół. Nie tylko za przyczyną wprowadzenia na rynek środków ochrony roślin zabijających pszczoły ale również podrzucając polskim pszczelarzom niedziałający lek przeciwko warrozie.
Na podstawie rozmów z pszczelarzami zamawiającymi u nas matki pszczele, stawiam tezę która potwierdza moje wcześniejsze obserwacje.
Baywarol, nie powinien być stosowany w taki sposób w jaki producent przedstawia na ulotce.
Flumetryna będąca substancją czynną w Baywarolu ulatnia się w ciągu 7-10 dni po otworzeniu opakowania i zaaplikowania pasków do rodzin pszczelich.
Powoduje to konieczność stosowania pasków opartych na flumetrynie co na najmniej trzykrotnie w ciągu 3 tygodni a w przypadku stwierdzenia dużego porażenia warrozą nawet przez 5-6 tygodni.
Sugerowany przez producenta sposób aplikowania pasków Baywarolu, wynika z ignorancji w stosunku do pszczelarzy polskich. Bayvarol nie działał, nie działa i nie będzie działał. Płytka Baywarolu jest skonstruowana nieprawidłowo co powoduje, że akarycyd w niej zawarty nie powoduje nic poza procesem ukształtowania się populacji warrozy odpornej na akarycydy.
Przeganiany usilnie z polskiego rynku tau-fluwalinat, pochodzacy z tej sanej grupu co flumetryna powoduje prawie 100$ destrukcję warrozy.
Jaka jest dla nas, pszczelarzy rada. Bardzo prosta. Nie stosować Baywarolu.
Jego stosowanie doprowadziło wiele pasiek do unicestwienia.
Nie będę posługiwał się doświadczeniami pszczelarzy, którzy w rozmowach telefonicznych przekazali mi obserwacje związane ze stosowaniem Baywarolu do walki za warrozą.
Przytoczę własne obserwacje. W roku 2009 zastosowałem Baywarol w 100 rodzinach, w ulach z osiatkowaną dennicą z wkładkami posmarowanymi olejem. Po miesiącu, w tych rodzinach osyp warrozy wyglądał tak. Jedna sztuka warrozy pod siatką, na wkładce posmarowanej olejem w higienicznej rodzinie Minnesota.
W pozostałych osypu brak. Po dwóch dniach od wyjęcia pasków Baywarolu z uli, zastosowałem odymianie Apiwarolem, które przyniosło wyniki w postaci kilkudziesięciu unieszkodliwionych osobników warrozy. BAYWAROL nie działał!!!!!!!!!!
Wielu pszczelarzy potraciło w ostatnich latach pasieki, biorąc w dobrej wierze Baywarol na dotacje w swoich kołach pszczelarskich i nie tyko. Na zasadzie – niemieckie to dobre.
Przekażcie to Waszym znajomym pszczelarzom.

polbart